środa, 6 listopada 2013
Cześć !Nie odzywałem się przez kilka dni bo jakoś mi tak zleciało.Teraz na ,,tapecie,, jest ten bąbowy,,zegar.Martwiłem się czy dam radę z tym mechanizmem ale jest juz gotowy,chodzi.Poswięciłem mu ponad 10 godzin a właściwie to pewno z piętnaście godzin.Wszystko do naprawy.Utoczyłem te dwie osie tj.od szpuli napędowej i oś główną na której są wskazówki.Przód zegara,przekładnie przełożyłem z takiego zdekompletowanego żyłkowca G.Becker.Prawie pasowały,prawie.Jak mówiłem do naprawy jest wszystko.Naprawiłem wskazówki bo gość dostosował te stare do mechanizmu elektronicznego,dokleił ozdóbki na poksylinę więc ,,masakra,,.Środek ,,cyferblatu ,,też musiałem dorobić bo ten oryginalny zniszczony,porozwiercane otwory i wywiercone nowe do mocowania tego elektrycznego.Naprawiłem też juz wahadło bo dotarło do mnie tylko w połowie tzn.była przednia ta tłoczona część a brak tylnej blachy.Pozostało mi jeszcze wyczyścić te wszystkie mosiadze,dorobić zawieszki do ciężarków,dorobić ,,bloczki ,, do cięzarków ,ech!Kleję też juz wyczyszczoną obudowę.Dużo jeszcze mi tam roboty pozostało bo i tralki nowe do drzwiczek dorobić i gałki -zjedzone przez drewnojady.Tyle roboty,całkowita rekonstrukcja tak obudowy jak i mechanizmu,czy warto?Na pewno będzie satysfakcja i powody do radości.Nabiera to wszystko ładnego wyglądu ale ,ale jakim kosztem? Po nocach mi się juz ta robota śni.Coś tam przybyło nowego do roboty ale nawet nie zaglądałem .Na razie muszę to ,,bąbowe,,opanować a potem przyjdzie czas na następne.Jesień.Dla relaksu słucham ,,Za naszym domem,,EKT Gdynia,na czasie.Pozdrawiam.
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)